Obserwatorzy

niedziela, 30 kwietnia 2017

Drugi i trzeci żywioł, czyli #36 Recenzja Okularnik i #37 Recenzja Lampiony

Postanowiłam dać Katarzynie Bondzie drugą, trzecią i jak się wkrótce przekonacie czwartą szansę.
TYTUŁ: Okularnik
AUTORZY: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Wydawnictwo MUZA
 Liczba stron: 846
Od wydawcy: Sasza Załuska postanawia wrócić do policji. Najpierw jednak wyjeżdża na Podlasie do Hajnówki, by raz na zawsze uporządkować swoje życie osobiste. Profilerka uczestniczy w tradycyjnym białoruskim weselu i staje się świadkiem dramatycznych wydarzeń. Uprowadzona panna młoda to kolejna kobieta, związana z lokalnym przedsiębiorcą, która zaginęła bez śladu. Tymczasem w okolicznych lasach wciąż znajdowane są ludzkie szczątki. W każdej z tych niewyjaśnionych spraw przewija się auto – mercedes okularnik. Na jaw wychodzą także mroczne sekrety mieszkańców miasta silnie związane z przeszłością. W 1946 roku na terenach Podlasia oddział jednego z „żołnierzy wyklętych” – Romualda Rajsa „Burego” – dokonał pogromu wsi prawosławnych. Na oczach Saszy sielskie miasteczko zmienia się w arenę krwawych porachunków, podczas których z pełną siłą odżywają polsko-białoruskie antagonizmy.


Nie porwała mnie ta książka. Mniej więcej do 3/4 swojej objętości podobała mi się i w miarę ogarniałam o co w niej chodzi. Potem to już dla mnie czeski film. Chociaż mogę powiedzieć, że sama końcówka podobała mi się.
Sasza jedzie na Podlasie. Tam oferuje swoją pomoc przy znalezieniu mordercy sprzed lat. Problemem jest to, że nie ma ciała ofiary. Na komendę w reklamówkach trafiają ludzkie szczątki a na weselu ginie panna młoda. Wkrótce Sasza jest świadkiem jednego z przestępstw. Sama zostaje w nim ranna a okoliczni mieszkańcy twierdzą, że skoro pojawiła się  znikąd i nagle zaczęły się dziać te dziwne rzeczy to profilerka musi mieć z tym coś wspólnego.
Nie podobał mi się w tej książce wątek prywatny Saszy. Przez niego nie rozumiałam wielu rzeczy. Miałam wrażenie, że nie czytam drugiej części ale jakąś czwartą czy piątą.



TYTUŁ: Lampiony
AUTORZY: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Wydawnictwo MUZA
 Liczba stron: 639
Od wydawcy: Sasza Załuska zostaje przyjęta na cywilny etat do gdańskiej policji i natychmiast oddelegowana do nowego zadania w Łodzi. To miasto stało się terenem groźnych wydarzeń. Dochodzi do serii pożarów. Mnożą się napady na bezdomnych i cudzoziemców, jawne akty homofobii i antysemityzmu. Działają bezwzględni czyściciele kamienic i szajki wyłudzające majątek od naiwnych staruszków, handlarze narkotyków, nieuczciwi prawnicy, podejrzani detektywi i fałszerze. Jakby tego było mało, pojawia się także podejrzenie, że Łódź jest zapleczem islamskich terrorystów. Czy te pozornie niepowiązane incydenty to w rzeczywistości realizacja jednego zbrodniczego planu, czy dzieło szaleńca? A może ta apokalipsa ma służyć jakiemuś konkretnemu celowi?

Danie trzeciej szansy Katarzynie Bondzie a tym samym Saszy Załuskiej opłaciło  się. Ta część już mnie wciągnęła. Czytało się ją fajnie, lekko i nawet nie miałam problemów z połapaniem się w różnych wątkach.
W Łodzi grasuje podpalacz. Podejrzanych jest wiele osób. Ludzie uważają, że robi to ktoś z ISIS. Sasza poznaje miasto, zagłębia jego wszystkie tajemnice. Rozmawia z ludźmi odkrywając tym samym wszystkie strony Łodzi. Warto dodać, że cudem unika ina odpowiedzialności za wydarzenia na Podlasiu, w jej domu zjawia się pies i ojciec jej dziecka.
Zakończenie książki po raz pierwszy zaskoczyło mnie na tyle, że mam ochotę sięgnąć po czwarty żywioł. Obawiam się, że tam również będzie wiele zawiłości w wątkach i spraw prywatnych Saszy no ale cóż...






 książki przeczytane w ramach:
LINK


piątek, 28 kwietnia 2017

Ósma wizyta w zaczarowanym świecie, czyli #35 Recenzja Baśnie Barda Beedle'a

TYTUŁ: Baśnie Barda Beedle'a
AUTORZY:Joanne Kathleen Rowling
Wydawnictwo: Media Rodzina
 Liczba stron: 141
Od wydawcy:"Baśnie Barda Beedle’a" to zbiór pełen magii, poruszających opowieści, które wzruszają, bawią, a czasem przerażają i wywołują dreszcz lęku przed śmiercią. Przełożone z run antycznych przez Hermionę Granger i opatrzone obszernym komentarzem Albusa Dumbledore’a, to przepiękne wydanie nadaje nowy blask klasycznym baśniom dla młodych czytelników.


Książkę miałam u siebie kilka dni po premierze, ale jak to ja mam w zwyczaju czekałam na "właściwy moment", który nadszedł dzień przed egzaminem z języka polskiego. Uznałam, że książka ta może mi pomóc w ewentualnej rozprawce. Niestety nie przydała się, ale uważam że nie straciłam nic czytając ją. Już gdy po raz pierwszy czytałam Insygnię Śmierci marzyłam aby przeczytać te baśnie i gdybym nie dowiedziała się, że zostanie wznowione ich wydanie zapewne skusiłabym się na egzemplarz za ponad 150zł.
Podobały mi się wszystkie baśnie zawarte w tym tomiku. Jednak najbardziej "Fontanna Szczęśliwego Losu" i "Włochate serce czarodzieja" (oczywiście oprócz Opowieści o trzech braciach). Wiem, że niektórych przeraża wizja życia "bez serca" jednak opowieść ta świetnie oddała nam sens wszystkich siedmiu tomów Harry'ego Pottera- życie bez miłości nie ma najmniejszego sensu.
Opowieść o fontannie pokazuje nam, że to nie magia działa cuda. Wszystko dzieje się w naszej głowie i wypicie jakieś wody tego nie zmieni (no może poza eliksirem miłosnym ;) ).
Wiem, że niektórzy narzekają na komentarze Albusa Dumbledore'a. Ja uważam je za świetne uzupełnienie tych filozoficznych baśni. Wyjaśniają nam one zachowania czarodziei i odnoszą je do nas- zwykłych mugoli.
Olbrzymim plusem tej książki jest okładka. twarda, wykonana bardzo solidnie dodatkowo cieszy oko. Nietypowa grafika, zastosowanie różnych faktur pobudzają naszą wyobraźnię.
Mam nadzieję, że w niedługim czasie będzie mi dane przeczytać pozostałe dodatki to Harry'ego Pottera.


książka przeczytana w ramach:
LINK

środa, 26 kwietnia 2017

Magnetyczne oczy tygrysa, czyli #33 Recenzja Klątwa tygrysa i #34 Recenzja Klątwa tygrysa - Wyzwanie

Dzisiaj zapraszam was na recenzję dwóch książek z serii, o której nie było, nie jest i chyba nie będzie głośno a szkoda bo moim zdaniem warte są uwagi.


TYTUŁ: Klątwa tygrysa
AUTORZY: Colleen Houck
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
 Liczba stron: 355
Od wydawcy:Magnetyczne oczy tygrysa. Pradawna klątwa, którą zdjąć może tylko ona. Namiętność silniejsza niż strach. Razem muszą stawić czoła mrocznym siłom. Czy poświęcą wszystko w imię miłości?

Klątwa tygrysa zaczyna się dość zwyczajnie. Młoda dziewczyna, która straciła rodziców mieszka u lubianej przez siebie rodzinie zastępczej. Kończy liceum i chce zarobić sobie pieniądze na studia. Zgłasza się do biura pracy, kobieta proponuję jej pracę od zaraz- jako bileter i opiekun zwierząt w cyrku. Kelsey długo się nie zastanawia i już następnego dnia stawia się gotowa do pracy. Gdy tylko spostrzegła tygrysa zakochała się w jego białym futrze i pięknych głębokich oczach. Po pewnym czasie zaczyna pragnąć dla swojego futrzanego przyjaciela wolności. Nadarza się okazja. Miejsce w indyjskim  rezerwacie. Kim jest tajemniczy pan Kadam i dlaczego właśnie Kelsey ma mu towarzyszyć w podróży do Indii? Dopiero po dotarciu na miejsce wszystko wychodzi na jaw. Na Kelsey czeka wiele niebezpiecznych przygód, które mogą zapewnić jej ukochanemu tygrysowi wolność  o jakiej on marzy.

TYTUŁ: Klątwa tygrysa- Wyzwanie
AUTORZY: Colleen Houck
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
 Liczba stron: 414
Od wydawcy:Serce Kelsey zostało złamane, pradawne zaklęcie - nie. Po powrocie do domu dziewczyna próbuje zapomnieć o indyjskim księciu Renie i poukładać sobie życie na nowo. Jednak mroczne siły nie zostały pokonane, a niebezpieczeństwo czai się na każdym kroku. Kelsey musi wrócić do Indii - tym razem z niepokornym bratem Rena, Kishanem, nad którym również ciąży klątwa. Czy Kelsey zdnajdzie odwagę, by uwierzyć w miłość i stanąć do walki ze złem? Czy to wyzwanie przybliży całą trójkę do złamania zaklęcia, czy przeciwnie - pozbawi ich złudzeń?

Druga część budzi w nas więcej emocji niż ta pierwsza. Tutaj w początkowych rozdziałach mamy zawartą próbę Kelsey o zapomnieniu o Renie poprzez nieskończoną liczbę randek często z przypadkowymi osobami. Tak samo jak ona tęskni za Renem w Ameryce tak samo on tęskni za nią w Indiach. Pewnego dnia zjawia się w progu jej domu i w ten sposób zaczynają wspólne życie. W niedługim czasie wizytę młodym zakochanym składa brat Rena - Kishan. Wkrótce zaczną się kłopoty. Lokesh zacznie wprowadzać w życie swój niecny plan. Do Indii przyjaciele wrócą w okrojonym składzie. Jeden z braci będzie musiał poświęcić się dla dobra reszty. Kelsey z drugim bratem będzie usiłowała zdobyć drugi przedmiot konieczny to uzyskania kolejnych 6 godzin w postaci człowieka dla braci.
Zakończenie tej części jest bardzo zaskakujące i już nie mogę doczekać się przeczytania kolejnej aby dowiedzieć się co się wydarzy i jak cała sprawa zostanie rozwiązana.


Ze swojej strony mogę dodać, że okładki tych książek są chyba najpiękniejszymi jakie widziałam. Są wykonane z dużą starannością. Wytłaczane litery, "pozłacane" rogi i litery to jak dla mnie majstersztyk. Może nie są one solidne i wytrzymałe (są w miękkiej oprawie), ale bardzo cieszą oko.

obie książki przeczytane w ramach:
LINK



sobota, 22 kwietnia 2017

Szpital psychiatryczny, czyli #32 Recenzja Dziecięce Koszmary

Po krótkiej przerwie wracamy na kryminalny tor
TYTUŁ: Dziecięce koszmary
AUTORZY: Lisa Gardner
Wydawnictwo: Wydawnictwo Sonia Draga
 Liczba stron: 405
Od wydawcy:Jak silne mogą być więzy krwi i jak często zbrodnie popełniają ci, których najbardziej kochamy…
W pewien upalny sierpniowy dzień w robotniczej dzielnicy Bostonu dochodzi do brutalnej zbrodni. Ginie czworo członków rodziny, a jedyny podejrzany, ojciec i mąż, trafia w stanie śpiączki na oddział intensywnej terapii. Wszystko wskazuje na to, że próbował popełnić samobójstwo. Czy aby na pewno?  Wezwana na miejsce zbrodni sierżant D. D. Warren wie jedno: ta sprawa to coś więcej, niż wskazują pierwsze znalezione dowody.


Chciałam krwawego kryminału to go dostałam. Tu nie było owijania w bawełnę. Okrutne morderstwo i samobójstwo. Sprawę prowadzi sierżant D.D. to ona cały czas widzi w tej sprawie coś więcej i stale szuka drugiego dna, Gdy wkrótce dochodzi do kolejnego mordu na całej rodzinie sprawa staje się wręcz oczywista. Mamy mordercę seryjnego. Wiele scen odbywa się w szpitalu psychiatrycznym, w którym pracuje kobieta, która kiedyś wyszła cało z takich "zamieszek". Z każdej rodziny ktoś leczył się w danym szpitalu. Wkrótce dochodzi w nim do samobójstwa, a głównym podejrzanym staje się ocalała kiedyś dziewczyna.
Policjanci docierają do Andrewa Lightfoot'a, który był w pewnym sensie znachorem i to on leczył niektóre z dzieci na oddziale. Niestety człowiek ten nie rozwiewa ich wątpliwości.
Książka to majstersztyk. Lekko się czyta i niesamowicie wciąga. Oficjalnie ogłaszam Lise Gardner królową kryminałów :)


Mam do was jeszcze takie małe pytanie. Wiem, że książka ta należy to jakieś tam serii. I na książce mam napisane że to część pierwsza natomiast internet podaje, że 4. Czy ktoś wie jak lecą po kolei te części?



książka przeczytana w ramach:
LINK



czwartek, 20 kwietnia 2017

Powrót do dzieciństwa, czyli #31 Recenzja Dzieci z Bullerbyn

Od dłuższego czasu nachodziło mnie na napisanie recenzji dotyczących książek, które początkowo czytała mi mama a potem ja sama, gdy jeszcze byłam małym przedszkolakiem czy uczniem.
Dodam, że do moich tegorocznych wyzwań zaliczę tylko Dzieci z Bullerbyn.

TYTUŁ: Dzieci z Bullerbyn
AUTORZY: Astrid Lindgern
Wydawnictwo: Wydawnictwo Nasza Księgarnia
 Liczba stron: 286
Od wydawcy:
W tej książce, która podbiła cały świat, każdy najzwyczajniejszy dzień sześciorga dzieci z małej szwedzkiej wioski przedstawiony jest jak najciekawsza przygoda. Lasse, Bossę, Lisa, Olle, Britta i Anna mieszkają w Bullerbyn. To maleńka wioska, ale wcale nie jest tam nudno. Każdy dzień, z pozoru zwyczajny, staje się świetną przygodą. Można łowić raki, spać w stogu siana, szukać skarbów, założyć spółdzielnię wiśniową oraz przesyłać wiadomości sznurkową pocztą. A najważniejsze, że przyjaciele i rodzina zawsze są blisko.


Dzieci z Bullerbyn to książka, którą w dzieciństwie znałam na pamięć. Czytałam ją około dwa razy w miesiącu i nigdy nie miałam dość. Zawsze gdy czytałam przygody szóstki dzieciaków chciałam być jak oni. Móc spać w sianie, pływać w jeziorze, mieć swoje kryjówki w lesie i tajemnice. Uwielbiałam czytać o ukrytych skarbach, marzyłam abym mogła wraz z koleżankami przesyłać sobie liściki w pudełku po cygarach czy nawet odwiedzać kolegę idąc do niego po drzewie dzielącym dwa domy.
Czytając tą książkę z perspektywy osoby dużo starszej niż wtedy wydaje mi się ona śmieszna i banalna, a problemy dzieci błahe i wzięte z kosmosu. Mimo to powrót to wspaniałego dzieciństwa był idealnym przeżyciem. Książkę czytałam dalej z zapartym tchem i przypominałam sobie historie moich znajomych z dawnych lat. Cały czas w głowie miałam jeden fragment, który parę lat temu bardzo mnie śmieszył a teraz nawet nie wywołał uśmiechu na twarzy.
Szkoda, że to co fajne tak szybko mija... Dlatego czytajcie tę książkę swoim dzieciom. Ich dzieciństwo zleci szybciej niż wam się wydaje, a potem będzie już za późno na czytanie takich książek.


książka przeczytana w ramach:
 
LINK


A wy jakie książki czytaliście w dzieciństwie? Czy też mieliście taką, którą czytaliście na okrągło?

wtorek, 18 kwietnia 2017

Amnezja bratnich dusz, czyli #30 Recenzja Never never

TYTUŁ: Never Never
AUTORZY: Colleen Hoover, Taryn Fisher
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
 Liczba stron: 385
Od wydawcy:  Czasem wspomnienia mogą być gorsze niż zapomnienie. Charlie i Silas są jak czyste karty. Nie wiedzą, kim są, co do siebie czują, skąd pochodzą ani co wydarzyło się wcześniej w ich życiu. Nie znają swojej przeszłości. Pomięte kartki, tajemnicze notatki i fotografie z nieznanych miejsc muszą im pomóc w odkryciu własnej tożsamości.
Ale czy można odbudować uczucia? Czy można chcieć przypomnieć sobie… że ma się krew na rękach? A jeśli prawda jest tak szokująca, że tylko zapomnienie chroni przed szaleństwem? Umysły Silasa i Charlie pełne są mrocznych tajemnic.
On zrobi wszystko, by wskrzesić wspomnienia.
Ona za wszelką cenę chce je pogrzebać.



Książkę pożyczyłam niechętnie w bibliotece, no bo to przecież kolejna tania opowieść o miłości dwojga nastolatków. Grubo się myliłam. Już od pierwszych stron zostajemy wciągnięci w całą historię. Charlie budzi się na lekcji i nie pamięta kim jest, co tu robi i kim są ci wszyscy ludzie w klasie. Na przerwie spotyka się z jak jej mówią znajomi chłopakiem - Siliasem. On też zdaje się być nieobecny i wycofany w rozmowie. Wkrótce oby dwoje poznają swój sekret. Nie pamiętają niczego co wydarzyło się w przeszłości. Starają się zrobić wszystko by tylko znaleźć odpowiedź dlaczego. Znajdują wspólne listy miłosne, zdjęcia a także notatki sporządzone przez nich kilkanaście godzin temu przed utratą pamięci. Wraz z upływem czasu ich pamięć jest bogatsza w nowe szczegóły tylko po to by za 48godzin znów o nich zapomnieć. Na jaw wychodzą nowe fakty. Ojciec Charlie siedzi w więzieniu a Silias ma zakaz spotykania się z jak się okazuję byłą dziewczyną. Chłopak wreszcie odkrywa tajemnicę zaniku pamięci i robi wszystko by tylko ją odzyskać. Czy to mu się uda? Czy Charlie znów go pokocha?
Książka bardzo przypomina mi thriller (film) Zanim zasnę. Tak naprawdę początek jest taki sam. Różni się tylko bohaterami. Ta wersja, którą miałam okazję niedawno przeczytać jest na pewno dużo lepsza dla osób w moim wieku.


książka przeczytana w ramach:
LINK

sobota, 15 kwietnia 2017

Spotkanie z dziennikarzem, czyli #29 Recenzja Dom naszej Pani

TYTUŁ: Dom naszej Pani
AUTORZY: Anna Klejzerowicz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Replika
 Liczba stron: 318
Od wydawcy:Prolog: Lata dwudzieste. Hiszpańskie wybrzeże, statek na redzie, noc. Tajna akcja – na niemiecki statek handlowy kuter rybacki dowozi w pośpiechu tajemnicze skrzynie…
Gdański dziennikarz i detektyw, Emil Żądło, wyrusza tropem archeologicznego spisku, który sięga początku XX wieku. Kolejny raz staje w obliczu niewytłumaczalnych morderstw i bezradności policji. I choć kryminalna zagadka dotyczy jednej z największych tajemnic starożytności, to musi zmierzyć się ze współczesną bezwzględną zbrodnią. Portowe miasto, masoneria, opętany morderca. Czy niepokorny i niezwykle dociekliwy detektyw, jakim jest Emil Żądło zdoła wyjść cało z opresji i z powodzeniem zakończyć dochodzenie?

Ja jak zwykle nie po kolei  zaczęłam czytanie serii książek z Emilem Żądło od trzeciej części. Traktuję tę książkę bardziej jako obyczajową z wątkiem detektywistycznym niż jako kryminał, choć czytając ostatnie strony czułam na plecach ciarki i mówiłam Emilowi żeby nie schodził po schodach...
Anna Klejzerowicz przenosi nas do Hiszpanii, tam toczy się dziwna scena mająca miejsce w prologu, której zrozumienie jest nam potrzebne do zrozumienia dalszej części książki. W współczesnym Gdańsku ginie bez śladu współpracownik Marty - dziewczyny Emila. Początkowo nikt się tym za bardzo nie przejął do czasu aż zamordowany zostaje jego przyjaciel po fachu. Na oknie sypialni Marty ktoś odbija dziwną pieczęć- taką samą jaką na czole miał zamordowany mężczyzna. Kobieta zaczyna się trochę bać o swoje życie. Gdy policja i Emil zaczynają wspólne śledztwo dochodzi do kolejnego morderstwa. Ostatnią osobą która widziała denata był dziennikarz Żądło.Jak dalej potoczą się sprawy? Na to pytanie nie mogę wam odpowiedzieć ale zachęcam do lektury.
Nie powiem, że książka nie wciąga bo bym skłamała. Jednak nie jest to kryminał trzymający w napięciu (chyba za dużo wymagam od książek po przeczytaniu Mroza). Wydaje mi się, że gdy tylko będę miała okazję to sięgnę po wcześniejsze i kolejne części.


książka przeczytana w ramach:
LINK

środa, 12 kwietnia 2017

Pierwszy żywioł, czyli #28 Recenzja Pochłaniacz

TYTUŁ: Pochłaniacz
AUTORZY: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Wydawnictwo MUZA
 Liczba stron: 671
Od wydawcy:Zima 1993. Tego samego dnia, w niejasnych okolicznościach, ginie nastoletnie rodzeństwo. Oba zgony policja kwalifikuje jako tragiczne, niezależne od siebie wypadki. Wielkanoc 2013. Po siedmiu latach pracy w Instytucie Psychologii Śledczej w Huddersfield na Wybrzeże powraca Sasza Załuska. Do profilerki zgłasza się Paweł „Buli” Bławicki, właściciel klubu muzycznego w Sopocie. Podejrzewa, że jego wspólnik - były piosenkarz i autor przeboju "Dziewczyna z północy" - chce go zabić. Załuska ma mu dostarczyć na to dowody. Profilerka niechętnie angażuje się w sprawę. Kiedy jednak dochodzi do strzelaniny, Załuska zmuszona jest podjąć wyzwanie. Szybko okazuje się, że zabójstwo w klubie łączy się ze zdarzeniami z 1993 roku, a zamordowany wiedział, kto jest winien śmierci rodzeństwa. Jednym z kluczy do rozwiązania zagadki może okazać się piosenka sprzed lat.


Jeśli myśleliście, że przestałam czytać kryminały to się bardzo mylicie. To, że ostatnio pojawiały się głównie recenzje książek młodzieżowych to nie znaczy, że obok mnie nie czeka właśnie wieżyczka z kryminałów. Na pierwszy ognień poszła ponoć królowa polskiego kryminału, czyli Katarzyna Bonda. ja sama  wcześniej nie miałam z nią żadnej styczności. Rozpoczęłam czytanie serii Cztery żywioły.
Po przeczytaniu pierwszych stu stron miałam ochotę się poddać i odłożyć książkę na półkę. Na szczęście byłam wtedy na poczekalni u lekarza i musiałam się czymś zająć i czytałam dalej. Uważam, że zbyt długo opisywane były historie sprzed 20 lat. Gdy przechodzimy do "współczesności" historia zaczyna nam się podobać i zaczyna nas pochłaniać. Jak to w kryminałach nie chcę wchodzić za bardzo w fabułę, gdyż mogę powiedzieć o dwa słowa za dużo. Ogólnie mamy morderstwo jednej osoby, druga trafia w ciężkim stanie do szpitala. Wielu podejrzanych, ocalała osoba wskazuje kto do niej strzelał ale czy to na pewno sprawca zbrodni? W prowadzenie sprawy wmieszana jest profilerka Sasza Załuska, anonimowa alkoholiczka (niczym moja ukochana Chyłka), która co prawda nie pracuje w policji, ale przed dokonaniem morderstwa ktoś poprosił ją o wykonanie portretu psychologicznego osoby, która rzekomo może chcieć dokonać mordu.  Fakt, że to na co narzekałam parę zdań wcześniej ma swoje odniesienie do współczesności, ale wydaje mi się, że można był to wszystko skrócić.
Na temat stylu pisania Bondy nie mam jeszcze wyrobionego zdania. Zobaczymy po przeczytaniu pozostałych tomów.


książka przeczytana w ramach:
LINK

niedziela, 9 kwietnia 2017

Najlepszy książkowy pocałunek, czyli #27 Recenzja Złodziejka Książek

TYTUŁ: Złodziejka książek
AUTORZY: Markus Zusak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Nasza Księgarnia
 Liczba stron: 495
Od wydawcy: Liesel Meminger swoją pierwszą książkę kradnie podczas pogrzebu młodszego brata. To dzięki „Podręcznikowi grabarza” uczy się czytać i odkrywa moc słów. Później przyjdzie czas na kolejne książki: płonące na stosach nazistów, ukryte w biblioteczce żony burmistrza i wreszcie te własnoręcznie napisane… Ale Liesel żyje w niebezpiecznych czasach. Kiedy jej przybrana rodzina udziela schronienia Żydowi, świat dziewczynki zmienia się na zawsze…


Czasami jest tak, że gdy kupuje jakąś książkę to wiem, że będzie ona fenomenalna i zamiast od razu ją przeczytać to leży na półce i czeka aż będę miała na tyle czasu by okazać jej należyty szacunek. Złodziejkę książek kupiłam w lutym 2016 i nie nie czekałam do teraz żeby ją przeczytać lecz przeczytałam ją dopiero dwa miesiące później. Nie zawiodłam się i wiem, że warto było czekać.
Piękna historia o życiu w Niemczech w czasie drugiej wojny światowej. Szkoda, że może nie zdajemy sobie sprawy, że wojna nie toczyła się tylko na terenie Polski, ale nasi zachodni sąsiedzi, również bardzo cierpieli przez te lata. Ich wojna również dotknęła. Złodziejka książek właśnie pokazuje nam codzienność życia w tamtych czasach z perspektywy nastoletniej dziewczynki, której matkę zamordowali komuniści. W zaciszu swojej sypialni i piwnicy z pomocą Papy Liesel uczy się czytać. Tym samym poznaje trudne niemieckie wyrazy.  Początkowo uczy się czytać tylko z książki ukradzionej na pogrzebie brata. Potem kradnie książkę z płonącego stosu. Następnie zaczynają się jej wizyty w domu burmistrza. A to przecież okazja czyni złodzieja.
Liesel darzy przybranego ojca- Hansa olbrzymią miłością. To on stał się jej największym autorytetem. Wkrótce w ich domu zjawia się nowy lokator- Żyd. Ukrywanie go w piwnicy nie jest łatwym zadaniem zwłaszcza gdy żołnierze szukają piwnic nadających się na schron. To właśnie Żyd, Maks staje się najlepszym przyjacielem Liesel. To dla niego dziewczyna znosi śnieg do piwnicy by tylko mógł poczuć się jak dawniej. Początkowo Liesel nie przepada za swoją nową mamą, lecz później patrząc jak ta w nocy tuli do siebie akordeon ojca rozumie, że jej też nie jest łatwo wykarmić całą rodzinę za grosze zwłaszcza iż rodzinna "piwniczna" tajemnica nie polepsza ich sytuacji.
To właśnie w tej książce znajduje się najpiękniejszy moim zdaniem pocałunek. Rudy bardzo prosił Liesel o całusa. Początkowo  miał on być tylko nagrodą za wygrany zakład, potem za wyciągnięcie książki z rzeki. Rudy nie doczekał się go. To dziewczyna po bombardowaniu całuje Rudego. To zarazem najpiękniejszy ale i najsmutniejszy pocałunek.
Niektórym osobom nie podoba się pomysł na narratora. Ja uważam, że jest on świetny. Otóż narratorem książki jest śmierć, która znalazła pamiętnik Liesel. Złodziejka książek jest przez to moim zdaniem dużo bardziej ciekawa.




książka przeczytana w ramach:
LINK

piątek, 7 kwietnia 2017

Najpierw przetrwanie, potem całowanie, czyli #26 Recenzja Wypowiedz jej imię

TYTUŁ: Wypowiedz jej imię
AUTORZY: James Dawson
Wydawnictwo: Wydawnictwo YA!
 Liczba stron: 271
Od wydawcy: Trójka nastoletnich przyjaciół w noc Halloween przyzywa ducha legendarnej Krwawej Mary. To, co miało być zabawą, zmienia się w koszmar i dramatyczną walkę o przetrwanie. Bobby, jej przyjaciółka Naya i przystojny Caine muszą się zmierzyć z nawiedzającą ich w snach upiorną siłą mieszkającą po drugiej stronie lustra.
Nastolatkowie odkrywają tajemnicę z połowy XX wieku. Odnajdują jedyną ofiarę, która umknęła Krwawej Mary i od lat przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Czego upiór pragnie naprawdę – ukojenia czy zemsty?


Zacznę od tego, dlaczego zakupiłam tę książkę, mimo iż u mnie zakup książki wiąże się wręcz z wielkim świętem i robię to bardzo rzadko.  Nie było jej w żadnych bliskich mi bibliotekach, a miałam ogromną ochotę ją przeczytać. Sama nie wiem dlaczego. Chciałam przeczytać horror, chciałam bać się spać po nocach, czy chodzić po ciemku.
Zastanawiam się teraz czy to kryminały Mroza tak zryły mi umysł czy ta książka faktycznie nie jest straszna. Czytałam ją jak zwykłą książkę obyczajową z straszną historią w Halloween. Wiem, że niektóre osoby ta książka naprawdę przeraża. U mnie nie było czegoś takiego.
Wszystko zaczyna się od pięciu słów wypowiedzianych przed lustrem. Potem, krótka wiadomość: Macie 5 dni. Na ciele bohaterów pojawiają się krwawe blizny lub też zaawansowana ciąża. Wszystko to za sprawą Krwawej Mery, która jak twierdzi młodzież, chce im coś przekazać. Nasi bohaterowie robią wszystko by poznać jej historię. Potem na polu bitwy zostaje już tylko Bobby.
Szkoda że zakończenie nie jest takie jak powinno być (przynajmniej moim zdaniem). Powinno być takie, żeby nie spać po nocach ze strachu a nie nie spać bo rozmyśla się nad niedokończonym zakończeniem. Razem z koleżanką jesteśmy zgodne. Domagamy się drugiej części, która będzie sto razy bardziej straszna od poprzedniej!
A z takich olbrzymich plusów to okładka jest fenomenalna!!!!



książka przeczytana w ramach:
LINK




sobota, 1 kwietnia 2017

Podsumowanie marzec 2017

Marzec upłynął mi pod znakiem kryminałów głównie autorstwa Remigiusza Mroza. Jestem bardzo zadowolona z moich wyników bo mimo ogromu nauki i braku dni wolnych (np. ferii jak to było w lutym) udało mi się przeczytać naprawdę wiele.

Przeczytałam
26. Zaginięcie - Remigiusz Mróz (509str; 3,9cm)  RECENZJA
27. Rewizja- Remigiusz Mróz (624str; 4,2cm)  RECENZJA
28. Immunitet- Remigiusz Mróz ( 646str; 4,3cm)  RECENZJA
29. Zimny strach- Karin Slaughter ( 511str; 3,3cm) RECENZJA
30. Kamizelka- Bolesław Prus (14str; 0,2cm)
31. Broadchurch - Erin Kelly ( 429str; 3,4cm)  RECENZJA
32. Świt, który nie nadejdzie - Remigiusz Mróz ( 526str; 3,5cm)  RECENZJA
33. Behawiorysta- Remigiusz Mróz (488str; 3,6cm)  RECENZJA
34. Moja Ananke - Ewa Nowak (275str; 2,5cm)  RECENZJA
35. Oddam ci słońce- Jandy Nelson (375str; 2,6cm)  RECENZJA
36. Stary człowiek i morze - Ernest Hemingway ( 76str; 0,7cm)

Posty
W tym miesiącu pojawiły się na moim blogu tylko recenzje książek podlinkowanych wyżej.

Jak idzie z moimi celami??? 
- przeczytałam łącznie 36 książek, co oznacza, że do ukończenia wyzwania zostało mi 16 książek
- przeczytałam łącznie 97,7cm co oznacza, że do ukończenia wyzwania zostało mi 68,3cm
- w Olimpiadzie Czytelniczej zajmuję 9 miejsce co oznacza, że w łącznej klasyfikacji pnę się coraz wyżej. Do 5 miejsca dzieli mnie tylko niecałe 2000stron.

Marcowe statystyki
- łącznie stron w marcu: 4473
- średnio dziennie stron w marcu: 144,2
- łącznie centymetrów w marcu: 32,3
- średnio dziennie centymetrów w marcu: 1,04
- łącznie książek w marcu:11
- średnio dziennie książek w marcu: 0,35 

Mały Book Haul 
W marcu zakupiłam dwie książki
- Wypowiedz jej imię - James Dawson
- Baśnie Barda Beedle'a - J.K. Rowling
Recenzje już niedługo

A wy? Ile książek przeczytaliście w marcu? Jak idzie z waszymi celami?