Obserwatorzy

czwartek, 20 kwietnia 2017

Powrót do dzieciństwa, czyli #31 Recenzja Dzieci z Bullerbyn

Od dłuższego czasu nachodziło mnie na napisanie recenzji dotyczących książek, które początkowo czytała mi mama a potem ja sama, gdy jeszcze byłam małym przedszkolakiem czy uczniem.
Dodam, że do moich tegorocznych wyzwań zaliczę tylko Dzieci z Bullerbyn.

TYTUŁ: Dzieci z Bullerbyn
AUTORZY: Astrid Lindgern
Wydawnictwo: Wydawnictwo Nasza Księgarnia
 Liczba stron: 286
Od wydawcy:
W tej książce, która podbiła cały świat, każdy najzwyczajniejszy dzień sześciorga dzieci z małej szwedzkiej wioski przedstawiony jest jak najciekawsza przygoda. Lasse, Bossę, Lisa, Olle, Britta i Anna mieszkają w Bullerbyn. To maleńka wioska, ale wcale nie jest tam nudno. Każdy dzień, z pozoru zwyczajny, staje się świetną przygodą. Można łowić raki, spać w stogu siana, szukać skarbów, założyć spółdzielnię wiśniową oraz przesyłać wiadomości sznurkową pocztą. A najważniejsze, że przyjaciele i rodzina zawsze są blisko.


Dzieci z Bullerbyn to książka, którą w dzieciństwie znałam na pamięć. Czytałam ją około dwa razy w miesiącu i nigdy nie miałam dość. Zawsze gdy czytałam przygody szóstki dzieciaków chciałam być jak oni. Móc spać w sianie, pływać w jeziorze, mieć swoje kryjówki w lesie i tajemnice. Uwielbiałam czytać o ukrytych skarbach, marzyłam abym mogła wraz z koleżankami przesyłać sobie liściki w pudełku po cygarach czy nawet odwiedzać kolegę idąc do niego po drzewie dzielącym dwa domy.
Czytając tą książkę z perspektywy osoby dużo starszej niż wtedy wydaje mi się ona śmieszna i banalna, a problemy dzieci błahe i wzięte z kosmosu. Mimo to powrót to wspaniałego dzieciństwa był idealnym przeżyciem. Książkę czytałam dalej z zapartym tchem i przypominałam sobie historie moich znajomych z dawnych lat. Cały czas w głowie miałam jeden fragment, który parę lat temu bardzo mnie śmieszył a teraz nawet nie wywołał uśmiechu na twarzy.
Szkoda, że to co fajne tak szybko mija... Dlatego czytajcie tę książkę swoim dzieciom. Ich dzieciństwo zleci szybciej niż wam się wydaje, a potem będzie już za późno na czytanie takich książek.


książka przeczytana w ramach:
 
LINK


A wy jakie książki czytaliście w dzieciństwie? Czy też mieliście taką, którą czytaliście na okrągło?

2 komentarze:

  1. Miałam, właśnie tę :) Była też "Pippi" i "Pies, który jeździł koleją". Co do liścików, zainspirowana właśnie pomysłem Lisy i Anny, przesyłałam sobie z kuzynką wiadomości w pudełku po zapałkach między oknem, a balkonem ;)

    OdpowiedzUsuń